Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

aby mu sprawić nieco ulgi. Dolegliwości te nie wywierały jednak na umysł jego żadnego wpływu i wśród owych operacyi rozmawiał z nami cały wieczór jak najswobodniéj, objawiając żywy udział we wszystkiem co się tutaj dzieje, a szczególnie co się wtedy w Warszawie odgrywało.
Słyszałem potem od pana Józefa Mycielskiego, który sześćdziesiątego trzeciego roku był w Paryżu, że, mimo nadwątlonego zdrowia, jenerał Zamojski, podzielając ówczesne nadzieje powstania i chcąc wyzyskać pomyślnie z początku wyglądające konjunktury, nietylko zajmował się gorliwie obmyślaniem środków utrzymania i rozszerzenia rozpoczętéj walki, wysyłaniem do kraju ochotników swojskich i cudzoziemskich, lecz w ustawicznym był ruchu między Tuileryami a St. James pałacem, gdzie przez dawną znajomość tak z Napoleonem jak i z Palmerstonem i z innymi ludźmi, stojącymi wtenczas na świeczniku zachodnio-europejskiéj polityki, niemały wpływ wywierał.
Wszakże prócz przepraw wojennych, prócz ciągłych niemal zabiegów dyplomatycznych, które, nieograniczając się na Paryżu i Londynie, sięgały częstokroć do Wiednia, Turynu, Watykanu, a w Stambule przez wiele lat były bardzo ożywione, w ścisłym zawsze związku zostawał Zamojski z życiem naszéj emigracyi. Co do własnéj osoby i potrzeb domowych bardzo oszczędny, zasobów swoich używał w znacznéj mierze na cele publiczne, wspierał, ile mógł, biednych współwygnańców, bez względu na ich przekonania polityczne częstokroć przeciwne, a wszystkie niemal instytucye, które stworzono w Paryżu, aby utrzymać dncha i język narodowy na wychodztwie, szkoły, dzienniki, księgozbiory, towarzystwa literackie i dobroczynne miały w nim albo współzałożyciela i współpracownika, albo chętnego zawsze do pomocy