Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

powiem, dorywcze; przerywały je ciągle zatrudnienia i podróże z ówczesnymi elewami, liczne stosunki towarzyskie i pokusy literackie; postanowiwszy więc zająć jak najprędzéj stanowisko samoistne i urzędowe, złożyć egzamin na nauczyciela szkół wyższych, zabrał się niebawem do usilnéj pracy, aby odświeżyć i uzupełnić co do tego było potrzebne. Główną zawadą było dla niego, że wykazać niemógł świadectwa dojrzałości, ale ówczesny minister oświecenia Eichhorn, stary i dobroduszny jegomość dał się nakłonić do usunięcia téj przeszkody, uwzględniając czteroletnie zapisy uniwersyteckie Rymarkiewicza.
W pierwszéj połowie czterdziestego drugiego roku pokutowałem jeszcze w Międzyrzeczu, gdy pewnego dnia otworzyły się drzwi mego pokoju i ze zdziwieniem ujrzałem wchodzącego pana Jana. Wracając wprost z Berlina, po złożeniu egzaminu przybył, aby amicusa odwiedzić w przejeździe i zabawił dwa dni u mnie, zwłaszcza że dyrektor Kerst obszedł się z nim po przyjacielsku i prowadzał po klasach ówczesnéj szkoły realnéj. Kilka lat późniéj zdał Rymarkiewicz egzamin dodatkowy i postarał się o tytuł doktorski, przesyłając do uniwersytetu w Giessen odpowiednią rozprawę, któréj, ile mi wiadomo, drukować nie dał. Z powrotem do Poznania znalazł gotowe już miejsce; powołano go bowiem zaraz do gimnazyum fryderykowskiego, gdzie po ustępującym Józefie Łukaszewiczu objął naukę języka polskiego, do któréj mu dodano w kilku klasach lekcye francuzkiego; były to przedmioty, któremi najchętniéj się zajmował. Powodzenie w owem gimnazyum miał bardzo pomyślne, bo nie tylko Wendt, pierwszy dyrektor téj szkoły i bezpośredni jego dwaj następcy, uznając osobiste przymioty i korzystną pracę młodego nauczyciela, szczerze mu sprzyjali i postępowali z nim jak najwzględniéj, lecz i uczniowie, jakkolwiek w najznaczniejszéj liczbie naro-