Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

spotkałem się z nim w Bazarze i przypominam sobie, że jego potulna zewnętrzność, mimo wzrostu niezwykłego, nie zdradzała wcale przeszłości tak obfitéj w przygody; był dla każdego uprzedzającym, dalekim od przybierania butnéj miny i opowiadał po prostu to co widział i co mu się zdarzyło, gdy go o to proszono. Wszakże mimo owych skromnych pozorów, i chociaż się już do piędziesiątki zbliżał, nie mógł się pogodzić z życiem na odstawce, i pewnego poranka, czterdziestego piątego roku, ruszył znów w świat, najpierw do Antwerpii, a ztamtąd do Nowego Yorku i daléj do Teksas, gdzie niebawem chwycił za pałasz i z Yankesami wojował najpierw kilka miesięcy przeciw Meksykanom, potem zaś, przyłączywszy się do ochotników kapitana Cowne, gonił za Indyanami po stepach południowych, wreszcie spędził rok nad Rio Grande, gdzie Amerykanie przeciw czerwonym skurom zakładali szereg stacyi obronnych. Dziwić się trzeba, że niemłody już Bim-basza przetrzymał szczęśliwie trudy tak męczących wypraw i że mu się jeszcze chciało kilka lat koczować po rozmaitych miastach północnéj Ameryki i chwytać się, jak to tam zwyczajem, rozmaitych zawodów publicznych lub prywatnych, aby niezbędne monny zarobić; ale nakoniec, gdy już mu sześćdziesiątka dawno minęła i coraz trudniéj było wyżyć między obcymi, przypomniał sobie nasze dictum: „że wszędzie dobrze, a najlepiéj w domu“, i zebrawszy co mógł, powrócił do Księstwa, gdzie wycieńczony tylu przygodami organizm jego, przetrwał jeszcze przeszło lat dziesięć pod troskliwą opieką bratanka. Szkoda, że Floryan Braunek nie miał autorskiéj żyłki, bo gdyby był spisał obszernie i sumiennie pamiętniki swoje, byłby literaturę naszą wzbogacił zajmującą i pouczającą książką. Niewielu już takich co go znali, dla tego ci tu o nim, choć bardzo pobieżnie, wspomniałem.