Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

starszą siostrą Jana Konstantego. Wszakże z czasem wzrosła nadmierna konkurencya w zawodzie mydlarskim, pojawił się petreol, łojówki znikły, sztuczne mydła napływały z zagranicy; Jagielski nie miał dość szprytu, aby fabrykę z postępem wieku udoskonalić, skład swój urozmaicić i przyozdobić wedle wymagań bieżących, wypadło więc zwinąć proceder, zwłaszcza że utrzymanie było zapewnione, i na wypoczynku spędzić ostatnie lata.
Zwróć teraz oczy, panie Ludwiku, na następną dość dużą kamienicę, która tutaj tworzy drugi róg Ślósarskiéj; nie widzisz w niéj nic ciekawego, ale mnie staremu Poznańczykowi nie jest obojętną, przypomina mi bowiem różne osoby dobrze niegdyś znane w naszem społeczeństwie i spędziłem w niéj lat kilka dziecinnego wieku. Pierwszym jéj właścicielem za mojéj pamięci był jegomość nazwiskiem Stefański, o którym powiedzieć ci tylko mogę, że żył sobie bez rozgłosu gdzieś na prowincyi ze swego dochodu i, jak ludzie mówili, zakrawał trochę na Harpagona; w ostatnich latach życia sprowadził się tutaj i tutaj bodajnie umarł. Miał on małą, szczuplutką żonę; o synach jego nic nie wiem, ale dwie panny Stefańskie mógłbym ci wymalować, gdybym był artystą. Z młodszą ożenił się starszy brat doktora Gąsiorowskiego, Józef, który, wróciwszy z kampanii trzydziestego pierwszego roku jako oficer artyleryi ozdobiony krzyżem złotym, gospodarował w Zberkach i odznaczał się nie tylko herkulesową postawą, lecz i powszechną wziętością między obywatelstwem; starsza zaś panna, wcale udatna osoba, o czarnych włosach, białéj i regularnéj twarzy, z pięknem i rzadkiem imieniem Eufemii, upatrzyła sobie, w niepierwszéj już będąc młodości, jakiegoś emigranta, wszakże powiedzieć ci nie umiem, jak na tem wyszła. Ale, wracając teraz do samego domu, musisz wiedzieć, że illis temporibus