Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

figury, od rana do nocy kręciła się za kantorem, kupczykom ustawicznie patrzała na palce, po niemiecku i po polsku wymownie zachęcała kupujących, szedł interes świetnie i przyciągnął wreszcie jakiegoś pana Bottsteina, który sobie pomyślał, że okrągła wdówkę można wziąć w dodatku. I trwał potem handel daléj, już pod jego firmą, dopóki Charon nie nadpłynął z swą fatalną łódką. Kogo najpierw zabrał, nie wiem, panie Ludwiku, ale wiem, że z tego domu wyszło kilku synów na zamożnych kupców; z jednym z nich był kiedyś Cegielski w stosunkach, biorąc od niego węgiel, czy żelazo. Prócz nich przypominam sobie dwie córeczki, które król Salomon mógłby był zabrać do swego haremu. Potrąciłem tak mimochodem o panię Munkową, bo ten dom do niéj należał i jest dla mnie z innego powodu pamiętnym. Tn na drugiem piętrze pożegnał się z tym światem, po długich cierpieniach, człowiek, który przez wiele lat był u nas bardzo popularną osobistością. Zapytaj pierwszego lepszego z moich równoczesnych, czy znał Jana Kiszwaltra, każdy ci powie z uśmiechem: „A jakże!“ Co godzinę mógłeś go był spotkać na ulicy biegnącego szybkim krokiem i kłaniającego się na prawo i na lewo; chodził bowiem z lekcyi na lekcyą, od rana do późnego wieczora, zawsze elegancko ubrany, z czarną na głowie, starannie ugładzoną peruczką, z pod któréj uwydatniała się przyjemnie pełna twarz o żywych kolorach. Był on pierwszym metrem muzyki wyższego rodzaju, którego tu pamiętam i do mniéj więcéj trzydziestego piątego roku, nim się zjawili nauczyciele niemieccy, Klingohry, Greulichy, Kotzolty, Kambachy i inni, uczył po pensyonatach i w rodzinach miejskich, a przez długie lata wszystkie niemal nasze przyzwoite panny klepały po klawiszach przy panu Kiszwaltrze. Umiał sobie pozyskać ich łaski, bo posiadał potrzebną w swym fachu cierpliwość i grzecz-