Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stał przez ministerstwo pruskie w swym urzędzie przy gimnazyum, jako nauczyciel języka francuzkiego i historyi naturalnéj, a prócz tego wszedł zaraz w bliskie stosunki z domem Radziwiłłów. Księstwo oddali mu w naukę swoich dwóch, wtenczas jeszcze małych chłopczyków, Bogusława i Władysława; uczył ich głównie po francuzku, a przy téj sposobności wpajał w nich zamiłowanie do nauk przyrodzonych, tak iż za jego podnietą Bogusław rozkochał się w ptakach, a Władysław w minerałach. Na lekcye przychodziła nieraz z własnéj woli księżniczka Eliza, aby się doćwiczyć w ortografii lub czytać Lafontaina, którego bardzo lubiła, a w dalszych latach także księżniczka Wanda, odznaczając się, mimo młodziutkiego wieku, wielką chęcią i uwagą przy nauce. Prywatne to zatrudnienie, które kilkanaście lat trwało, wprowadziło Jana Mottego w bliższy stosunek z księstwem; stał się na ich dworze niemal domownikiem, spotykał się prawie codziennie z księżną Ludwiką lub księciem Antonim, i nie było tam w rejencyjnym budynku uroczystości, nawet nieraz mniejszego zebrania, żeby go na nie z żoną lub samego nie wzywano, a książę Bogusław, który rodzeństwo całe przeżył, zachował aż do końca szczerą przychylność dla dawniejszego nauczyciela i odwiedzał go za każdą razą, gdy do Poznania przyjechał.
Szkoła i dwór Radziwiłłów nastręczały sposobność do zapoznania się z mnóstwem wybitniejszych osobistości naszego Księstwa, ale prócz tego przyczyniła się inna jeszcze okoliczność naszemu profesorowi do wejścia w bliższe stosunki z obywatelstwem tutejszem. Płaca posad gimnazyalnych była owemi czasy aż nadto skromna; prawda, że zwyczajne przedmioty spożywcze i mieszkania znacznie mniejszą miały cenę niż teraz, ale kto z nauczycieli nie posiadał własnych funduszów, ten, aby wy-