Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 03.djvu/213

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W trzydziestym pierwszym roku ukazanie się korpusu Chłapowskiego i Giełguda na Litwie zastało naturalnie pana Adama do wszelkich ofiar gotowym. Skoro tylko nastręczyła się możność, ściąga z obszernych dóbr swoich oficyalistów i chłopów, gromadzi okoliczną szlachtę i ludzi z miasteczek i z całym tym oddziałem, jako tako uzbrojonym, tworzącym niemal brygadę, przyłącza się do korpusu polskiego i, opierając się o niego, przedsiębierze w różnych kierunkach partyzanckie wyprawy, aby powstanie rozszerzyć. Gdy zaś w pierwszéj połowie lipca nastąpić miało nieszczęsne przejście na ziemię pruską, oparł się pan Adam razem z Czetwertyńskim stanowczo wydanym rozkazom, ale opór ich i śmierć Giełguda nie wstrzymały złego, a wiedząc, co ich czeka, gdyby pozostali w kraju, musieli z boleścią serca uledz losowi i pójść na wygnanie. Pułkownik Sołtan, znękany nieszczęściem narodu, trawiony tęsknotą za krajem i rodziną, prowadził koczujące i w rozliczne przykrości obfite życie emigranta, głównie we Francyi i we Włoszech, stojąc z daleka od stronnictw i zatargów emigracyjnych, szukając ulgi i pociechy w zatrudnieniach naukowych i bliższych stosunkach z znakomitszymi ludźmi, a do nich należał także Zygmunt Krasiński, z którym widywał się często i aż do jego śmierci w ciągłéj był korespondencyi. Myśląc zawsze o kraju i, gdziekolwiek się znajdował, pragnąc mu służyć, posłyszawszy o gwałtach rosyjskiego rządu ponowionych przeciw Unitom, korzystał z bytności swojéj w Rzymie i z licznych znajomości, które tam miał w wyższych kołach duchownych i świeckich, aby ku téj stronie zwrócić uwagę Papieża i osób wpływowych w zarządzie kościelnym i za ich pomocą przynieść jakąś może ulgę prześladowanym. — Te jego usiłowania podwoiły zawziętość carskiego rządu przeciw Sołtanowi; podobno wtenczas nadszedł ów roz-