Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 03.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się niemało widząc go w rewerendzie. Wyjaśnił mi rzecz, powiadając, że oddawna czuł powołanie do stanu duchownego i że, przysposobiwszy się należycie, przed kilku tygodniami został wyświęconym na mszalnego księdza. Nie długo biedak cieszył się z tego, iż doszedł do upragnionego celu, umarł potem po paru latach na ową chorobę, któréj oznaki już za młodu z twarzy jego wyczytać było można.
Ten serdecznie dobry człowiek, jeszcze świeckim będąc i widząc po wsiach naszych i miasteczkach owe legiony małych dzieciaków, które bez żadnéj opieki biegają po drogach i ulicach lub tłuką się z kąta w kąt po chatach, częstokroć narażone na niebezpieczeństwa i zepsucie, ulitował się nad niemi i, aby te istoty uchronić od złego, zaszczepić w nich zawczasu zarodki wiary i moralności, wymyślił i założył Zgromadzenie Służebniczek Panny Maryi, mające na celu tworzenie i utrzymanie ochronek, w których dzieci rodziców uboższych, pracą poza domem zajętych, znajdowały nie tylko macierzyński dozór i przyzwoitą rozrywkę, lecz uczyły się, wśród zabawy, pierwszych początków czytania, katechizmu i śpiewu. Zakłady Służebniczek, przytrzymywanych do obowiązku poczuciem religijnem, zaczęły się rozpowszechniać po W. Ks. Poznańskiem i byłyby z czasem wszędzie, gdzie brzmi mowa polska, wpływ swój dobroczynny wywarły, ale je naturalnie w czasach wyższéj kultury, jako dla czci Odina i Freyi niebezpieczne, wszędzie zgnębiono.
Po śmierci Bojanowskiego ks. Jan wziął pod swoją opiekę Służebniczki i nie tylko był ich moralną, lecz i materyalną podporą. Ulepszył co jeszcze było do naprawy w organizacyi ich zgromadzenia, dwa razy na rok odbywał z niemi rekolekcye i co dwa tygodnie jeździł do