Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 03.djvu/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

naszą korzyść i gdy wytrwać nam radzono, zaczął się Bentkowski poniekąd wstydzić, iż on patryota i żołnierz, nie krępowany żadnemi prywatnemi względami, sejmuje sobie w Berlinie, kiedy tam inni biją się z Moskalem. Do stanowczéj decyzyi spowodowały go wezwania jakiegoś rządzącego komitetu w Krakowie, porozumiewanie się z jenerałem Kruszewskim, przedewszystkiem zaś przybycie umyślnego wysłańca, którego jenerał Wysocki wyprawił do niego do Berlina, wzywając go do siebie najspieszniéj jako przyszłego szefa sztabu. Przybywszy do Krakowa musiał Bentkowski gonić za Wysockim do Lwowa i znów z nim wracać do Krakowa, gdzie się odbyła walna rada rozmaitych delegatów, na któréj uchwalono wynieść Langiewicza do godności dyktatora. Ani myślę Wysockiemu odmawiać odwagi, ale robiło to wtenczas wrażenie, iż mu się zdawało lepszem nie przechodzić granicy i pozostać w Galicyi, podczas gdy Bentkowskiego wysłano do Langiewicza wraz z deputacyą, która temuż nominacyę dyktatorską doręczyć miała.
Wszystkie szczegóły udziału swego w owem powstaniu, a zarazem kompletne dzieje dyktatury Langiewicza opisał Bentkowski, najmniejszych nie opuszczając drobnostek, ostatniemi laty swego życia, w Notatkach osobistych Wł. B. z r. 1863 dla wyłącznego użytku Agatona Gillera, który go poprzednio o to prosił, chcąc opisać dzieje całego powstania z sześćdziesiątego trzeciego roku. Czytałem owe Notatki w rękopisie od początku do końca i mogę ci powiedzieć, panie Ludwiku, że nie są to dorywcze notatki, lecz obszerny pamiętnik pisany tak sumiennie i tak objektywnie, tj. z tak zupełnem zrzeczeniem się sądów, uwag i krytyki własnéj, iż temu co go czyta zdaje się, że patrzy na rzecz samą. Przedstawia on nam najwierniejszy obraz owéj niepojętéj mięszaniny