Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 03.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sposobić się trzeba. Ten kierunek myśli przemógł wreszcie u niego; wbrew życzeniu rodziców postanowił przerzucić się znowu, a pociągnięty przykładem brata i zachęcony dość pomyślnemi wtedy u nas stosunkami politycznemi, wziąwszy paszport emigracyjny, przybył do W. Księstwa w zamiarze wstąpienia do wojska pruskiego, żeby jako wykształcony żołnierz w danym razie służyć mógł skutecznie sprawie narodowéj. I taki to zbieg okoliczności sprowadził, panie Ludwiku, moje pierwsze spotkanie, na drodze ku Dębinie, z owym poczciwym Bentkowiuszem, jak go tu często nazywaliśmy między sobą.
Dostać się do wojska pruskiego nie było wcale tak łatwą rzeczą, osobliwie dla cudzoziemca, mającego już wtedy wiek bardzo późny na awantażera i fizyczność nie świetną. Robiono mu wielkie trudności; chociaż przy rewizyi wyprężał piersi ile mógł, auskultujący lekarz kręcił głową wątpliwie. Ale przezwyciężył wszystkie zawady; doktorów i majorów ujął sobie ochotą swoją, rozumem i fantazyą i mógł wreszcie, w końcu sierpnia czterdziestego trzeciego roku przywdziać mundur artylerzysty piątéj brygady. Było to, panie Ludwiku, jedną z chwalebnych właściwości jego usposobienia, którą objawiał w całym ciągu swego życia, że rozważał naprzód to, co ma zrobić, a chwyciwszy się potem jakiegoś postanowienia, nie dał się nigdy odwieść od niego, ani względami, ani proźbami; mogę to poświadczyć, bo późniéj z bardzo bliska patrzałem się na jego postępowanie. Pół roku po wstąpieniu do służby został podchorążym, a po dwóch latach podporucznikiem armii, co nie zdziwiło nas wcale, ponieważ znaliśmy już wszyscy bajeczną jego obowiązkowość. Pod tym względem liczyć było można na niego jak na Zawiszę; czego się podjął, to zrobił zawsze, zrobił dobrze i wszystko, co uważał za wchodzące w zakres swéj powinności, wypełniał z su-