Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

raczewskich. Kupili go, zdaje mi się, czterdziestego drugiego roku, gdy się ze wsi do Poznania sprowadzili i mieszkali tutaj na dole, po lewéj stronie. Gwarno tu nieraz było owemi czasy i toczyły się częste dysputy o bieżącéj polityce, dziejach naszych i literaturze, osobliwie między czterdziestym drugim a piędziesiątym rokiem, bo odwiedzały Moraczewskich niemal wszystkie osobistości postępowe, w ruchach ówczesnych lub piśmiennictwie udział mające, które w Poznaniu mieszkały, albo przejeżdżając krócéj lub dłużéj gościły. Tu pan Andrzej odbył najważniejsze zadanie swego życia, zaczął bowiem i skończył, ile mógł, Dzieje Rzeczypospolitéj Polskiéj, i ztąd go, gdy piędziesiątego piątego roku umarł, z żalem wynieśliśmy na miejsce wiecznego spoczynku.
Już w pierwszych naszych przechadzkach, jeśli nie zapomniałeś, gdyśmy byli na Starym rynku, nadmieniłem ci co najważniejsze o panu Andrzeju, lecz i siostry jego pominąć nie mogę, która rok temu właśnie, w początku października, cztery dni po śmierci Bentkowskiego, rozstała się z tym światem.
Przypominam sobie, że ją przed czterdziestu dwoma czy trzema laty pierwszy raz w towarzystwie spotkałem i nie chciałem wierzyć, że już przeszła trzydziestkę, tak wyglądała nadzwyczaj młodo ze swoją białą, zarumienioną twarzyczką, żywemi oczyma, długiemi jasno-żółtemi lokami; późniéj miałem sposobność poznania jéj bliżéj i przejęcia się rzetelnym dla niéj szacunkiem. Była to Polka, że tak powiem, najczystszéj wody, w któréj nie znalazłeś ani źdźbła cudzoziemsczyzny w myślach, uczuciach, uczynkach i obcowaniu z ludźmi; wszystko dla niéj było obojętnem, co poza światem polskim leżało; tak ją od lat najmłodszych do ostatniéj chwili widziano. Téj wyłącznie patryotycznéj naturze