Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wał zamiłowanie do rzeczy umysłowych, szczególnie do sztuk i starożytności, i to stanowiło punkt styczny między nim a panem Działyńskim, który w rozmowie o tego rodzaju przedmiotach był niewyczerpany. Aby rozbudzić w Poznaniu całkiem obcy wtenczas interes do sztuk pięknych, założył Minutoli w tym celu towarzystwo i zaprowadził wystawy obrazów, które się z Berlina i innych miast niemieckich tutaj na czas niejaki przesiedlały i pomieszczały zwyczajnie na sali hotelu saskiego; był w tem przedsięwzięciu jego prawą ręką pan Jeziorowski. Lecz owe wystawy kilka lat tylko się utrzymały; nikt tu obrazu nie kupił, a ponieważ i składkującym pióra z czasem ogorzały, towarzystwo się rozwiązało.
Roku czterdziestego szóstego był Minutoli naturalnie bardzo czynny w wyszukiwaniu i chwytaniu; wypełniał obowiązek swego urzędu, ale nie można powiedzieć, iżby to był czynił w sposób przykry, owszem niejeden mi mówił wtenczas, że, ile mógł, okazywał się ludzkim i względnym. Częścią skutkiem odznaczenia się w Poznaniu, a bardziéj zapewne przez stosunki familijne, postąpił wkrótce potem wyżéj i powołanym został do Berlina na prezydenta policyi. Na tem stanowisku znalazł się niebawem, czterdziestego ósmego roku, w trudnem położeniu podczas dni marcowych i następnych burzliwych miesięcy. Unikając gwałtów, ile możności, występując wobec tłumów grzecznie i liberalnie, potrafił sobie zręcznością swoją zyskać popularność w niższych warstwach bürgeryi berlińskiéj i wywierał na nie wpływ znaczny.
Gdy się z akademików Polaków, pod wrażeniem wypadków europejskich jako i poznańskich, za wpływem wypuszczonego z Moabitu Mierosławskiego i pod kierunkiem Wojciecha Cybulskiego, utworzył w Berlinie mały legion, przyodziany w czamarki i czworogra-