Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jaki niewinnie-liryczny, bajkę lub anegdotę. Polityka i piśmiennictwo mało kogo wtenczas zajmowały; w całym Poznaniu byłbyś znalazł jeden tylko dziennik francuski Constitutionnel w cukierni Douchego, z gazet niemieckich wspomniano czasem w rozmowi o Vossische Zeitung, a nie przypominam sobie, iżbym gdziekolwiek tutaj w domu prywatnym był się spotkał z jakiem peryodycznem pismem. Na prowincyi znalazł się tu i owdzie w zamożniejszych dworach jaki dziennik mód paryskich, ale do swojskich i tam mało miano pociągu, nie dziw więc, że aż do nocy listopadowéj Gazeta W. Księstwa, chociaż jedyne u nas w tym rodzaju zjawisko, cieszyła się bardzo ciasnem kółkiem czytelników.
Z początkiem powstania w Warszawie rozbudziła się naturalnie ciekawość powszechna; każdy chciał wiedzieć, co się tam dzieje; wydzierano sobie gazety warszawskie, które częstokroć nie dochodziły, gdy w nich coś było niemiłego dla sfer rządowych. „Gazeta WKsięstwa“ zyskała na ważności i liczbie czytelników, ale stanowisko redaktora stało się wkrótce nader przykre. Patryota z całego serca, musiał ulegać podwójnéj cenzurze: rządowéj, która skreślała nielitościwie wszystko, co dla powstania pomyślnem lub pochlebnem było i nie pozwalała na żadne objawy współczucia; prócz tego cenzurze właściciela gazety, byłego rotmistrza pruskiego Rosenstiela, dla którego rebelanci byli zgrozą i który nastawał na to, aby gazeta odzywała się zawsze w duchu odpowiednim chęciom rządowym. Nie zważając na to, a po części nie wiedząc o tem, publiczność polska oburzała się na redaktora i zwalała na niego całą winę postawy dziennika. Nie brakło na demonstracyach nie miłych, a nawet niektóre z gazet warszawskich nie szczędziły wycieczek. Głęboko tem w uczuciach swych do-