Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z mężem, spokojnym i poważnym, a w tym względzie podobnym do brata swego dyrektora, o którym ci wspomniałem, gdyśmy po Alei przed dawniejszą landszaftą chodzili.
Pan Kurcewski był sędzią przy trybunale poznańskim; dziejów jego pierwotnych nie znam, bo wszystkiego znów wiedzieć nie można, ale zdaje mi się, że należał do liczby tych, którzy już za Księstwa Warszawskiego urzędowali, a których okupacya pruska na miejscach pozostawiła. Pamiętam dobrze pięcioro dzieci w téj rodzinie. Ze synem, odemnie o dwa, czy trzy lata starszym, siedziałem w piątéj i czwartéj klasie na jednéj ławie; był to chłopiec rudowłosy, łagodny i przyjacielski, ze wszystkimi żył w zgodzie, to też żałowaliśmy go szczerze, gdy ledwo piętnastoletni umarł. Z czterech córek państwa Kurcewskich trzy starsze miały rzymskie imiona: Romana, Kamilla, Horacya, co zdaje mi się tragedyom Kornela zawdzięczały. Ale rzeczywistość nie była w przeciwieństwie do tych imion, gdyż, dwie starsze zwłaszcza, liczyły się do najładniejszych naszych panien i tak zewnętrznością, jak i rutyną towarzyską odznaczały się wtenczas na balach i zebraniach. Wszyscy to wyznawali i wielbicieli było niemało; mimo to jednak, dziwnem zrządzeniem losu, dwie starsze panny wyszły za Niemców, trzecia schroniła się do klasztoru, czwarta zaś w młodym jeszcze wieku umarła nagle na cholerę.
Z panną Romaną ożenił się pułkownik, czy jenerał Horst, odznaczony chlubnie między Niemcami w sprawach i wojnach szlezwickich, a panna Kamilla znalazła w tutejszym radzcy sądu apelacyjnego Winklerze powszechnie szanowanego męża, z którym się téż po polsku porozumieć mogła; syna zaś swego, teraz doktora Winklera, biegłego lekarza, mającego znaczną praktykę