Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

będącéj. Sprawdziło się, co jéj kiedyś pan Edward Raczyński powiedział, że go lat dziesięć przeżyje i że kupi wieś, w któréj niezadługo życia dokona.
Pan Roman, ożeniwszy się późniéj po raz drugi i znalazłszy w drugiéj żonie troskliwą matkę dla nieletnich sierót i rozsądną towarzyszkę w dalszéj wędrówce życia, doczekał się podeszłego wieku i umarł roku osiemdziesiatego piątego w Kościanie, już jako emeryt. Byłem na jego pogrzebie; wyprowadzaliśmy go z ładnego domku, który wybudował, przez miasto na drogę do Zaniemyśla wiodącą, gdzie obok pierwszéj żony spoczął; sędzia Zawadzki, jako przyjaciel i kolega, pożegnał go czułemi słowy w imieniu tych, co go znali i cenili.
Łatwością w obejściu i przyjacielskiem usposobieniem jednał sobie pan Roman życzliwość wszystkich, którzy z nim w styczność wchodzili, a prawie zawsze pogodny, często wesoły i dowcipny jego umysł utrzymywał spokój i zadowolenie w domowem i towarzyskiem pożyciu. Przy ścisłem wypełnianiu obowiązków urzędowych, daleki od namiętności lub draźnień nerwowych, szukając rozrywki głównie w polowaniu, pędził w pracy rodzinie i małem kółku bliższych znajomych dość jednostajnie dni swoje, które, po śmierci pierwszéj jego żony, raz jeszcze ciężkim smutkiem przyćmione zostały, gdy siedemdziesiątego roku przyszła do Kościana z Francyi wiadomość bolesna, że syn jego drugi, służący jako lekarz wojskowy, w pobliżu Pont-à-Mousson zabity został.
Drugi z wspomnianych domków był, przez dość długi czas, własnością państwa Kurcewskich, rodziny powszechnie znanéj i z wielu innemi na prowincyi skoligaconéj. Pani Kurcewska, nie wiem już jak z domu, osóbka niska, przytem ruchawa, mimo dość podeszłego wieku, kiedy ją poznałem, w rozmowie żywa i sympatyczna, żyła, mimo różnicy temperamentu, w najlepszéj harmonii