Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

noc całą nogami. Zajmował przez długi czas to pierwsze piętro pan Gregor, którego nazwisko już ci poprzednio, mówiąc o adwokatach, wymieniłem. Dziejów jego szczegółowych nie znam; zkąd pochodził i co robił w młodości, nie wiem, ani też jakiéj właściwie był narodowości, tyle sobie tylko przypominam, co mi pan Gustaw Potworowski powiadał, że i on i koledzy jego na uniwersytecie, bodajnie w Wrocławiu, żyli w ścisłych stosunkach z Gregorem, który należał wtedy do najdzielniejszych rębaczy na hibery. Przytem wiem z własnego doświadczenia, że mówił po polsku jak każdy z nas i że żonę miał Polkę, bardzo ładną osobę, pannę Kojenównę, któréj brat, łagodny i miły chłopiec, przebył ze mną cztery niższe klasy i potem wyszedł na gospodarza. Rzadko adwokat miał tak powszechne i zupełne zaufanie w naszym polskim świecie jak pan Gregor; zasługiwał na nie pod każdym względem, był bowiem nieposzlakowanéj uczciwości, biegłym prawnikiem, w wysokim stopniu sumiennym i obowiązkowym. Postać jego niska, chuda i wątła, twarz przyjemna, lecz blada, znużone oczy okazywały nadmiar pracy; wszystkie bowiem wtenczas ważniejsze, osobliwie majątkowe sprawy naszego obywatelstwa przechodziły przez jego ręce; każdy niemal mający coś do czynienia z sądem starał się o to, aby go Gregor wziął pod swoją opiekę. To też z powodu ciągłego zajęcia, nie mniéj z pewnéj lękliwości i spokojnego usposobienia, unikał wszystkiego, co z polityką związek mieć mogło i trzymał się zdala od wszelkich sporów i czynności narodowościowych, mając za zasadę: homo sum. Wszyscyśmy go jednak uważali za Polaka i familijne jego pożycie miało cechę przeważnie polską. Dla nawału pracy, towarzyskie jego stosunki nie mogły być ożywione ani też rozległe, lecz ściślejsza znajomość łączyła go głównie z Polakami, a gdy