Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lub nie było, gdzie o tem lub owem znajdzie się wzmianka, kto co wydał lub kiedy; a nie tylko ogrom bibliograficznych i historycznych wiadomości był w jego głowie, lecz znał jeszcze familijne stosunki, wypadki i rodowody szlachty naszéj tak dokładnie, iż jedynie panna Bibianna Moraczewska lub pan Józef Morawski byliby mogli z nim współzawodniczyć pod tym względem.
Do wszystkiego, co powiedziałem, panie Ludwiku, dodaj jeszcze gruntowną znajomość staréj i średniowiecznéj łaciny, oraz znajomość niemieckiego, francuskiego i włoskiego języka, przypomnij sobie jak wyborną pisał polszczyzną, a przyznasz zapewne, że Józef Łukaszewicz nie był tuzinkowym człowiekiem i że dobrze zrobiłem, mówiąc ci o nim trochę dłużéj, niż o innych, zwłaszcza iż bliższa znajomość dała mi sposobność poznania wartości jego.
Ostatnie dwa dzieła swoje wypracował, a Dzieje helweckich kościołów w Małéj Polsce wykończył Łukaszewicz nie w Poznaniu, lecz na wsi; przeniósł się bowiem, złożywszy urząd bibliotekarski, piędziesiątego drugiego roku, do Targoszyc, w powiecie krotoszyńskim, którą to majętność żona jego odziedziczyła. Aż do owéj chwili były jego dochody nader skromne, bo praca literacka, szczególnie u nas, ludzi nie tuczy; ponieważ jednak niezwykła w domu panowała oszczędność, pozostawało zawsze coś na rzadkie książki i na dobre uczynki. Znaczna zmiana fortuny nie pociągnęła za sobą żadnéj zmiany w zapatrywaniu się na świat i sposobie życia całéj rodziny. Przeniósłszy się na wieś, Łukaszewicz mało się zajmował gospodarstwem, na którem się nie znał, i spędził lat kilka, spokojniéj i jednostajniéj jeszcze, niż w mieście, na zwykłem zatrudnieniu naukowem; lecz, mając teraz wiele znaczniejsze środki, nie szczędził ich na cele publiczne i dla potrzeb prywatnych. Wiem o kil-