Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/228

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czy sekundy, przez kilka lat zajmował się guwernerką i wszedł, ile sobie przypominam, w ściślejsze stósunki z rodziną Paliszewskich. Wypadki listopadowe zapędziły go do Królestwa; bił się dobrze, wrócił z krzyżem i w stopniu porucznika, a potém, odsiedziawszy swoją karę, żył sobie przez długi czas na wsi u przyjaciół, załatwiał ich interesa, zastępował, gospodarował, administrował, a wreszcie, spowodowany przez przyjaciela swego Napoleona Koszkowskiego, który dwa lata późniéj pod Miłosławiem zginął, założył tutaj handel wina na Starym Rynku, gdzie teraz od wielu lat Kempner ma podobną bachusową świątynię. Ożeniwszy się, niedługo potém, nie wiem, z jakich powodów, bo po czterdziestym dziewiątym roku rzadko go widziałem, wywędrował do Galicyi, gdzie żonę stracił niebawem i sam już dawno umarł.
Między dawniejszą kamienicą Jeziorowskiego a narożnią, widzisz, panie Ludwiku, niepozorny mur z bramą, za którym jest skład węgli, nieco daléj zaś w podwórzu dom jednopiętrowy. Przed blisko czterdziestu laty byłbyś tam spotkał założyciela tego domu, człowieka w sile wieku jeszcze, niewielkiego wzrostu, szczupłéj ale zwinnéj postaci; ciemne włosy i piesaki uwydatniały jego twarz przyjemną, śmiałe i bystre spojrzenie. Nazywał się Jakób Krauthofer, późniéj zaś Krotowski, i te dwa nazwiska jego wielki rozgłos miały, osobliwie czterdziestego ósmego roku i następnych, tak między Polakami jako i Niemcami w naszéj prowincyi. Należał on także do tych, którzy jedynie własną zdolnością i pracą wynieśli się z dolnych warstw na wyższe stanowisko i doszli do pewnego znaczenia. Niewiadome mi są wszystkie szczegóły jego życia, zwłaszcza iż się z nim dopiero czterdziestego dziewiątego roku poznałem i nigdy w bliższych nie byłem stosunkach; słyszałem je-