Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i radą, zastępstwem, gdy było potrzeba i wpływem osobistym na publiczność, o tem najlepiéj powiedzieć ci może p. Dobrowolski, który całe lat dziesiątki pozostawał z nim w zgodnem koleżeństwie i ścisłéj przyjaźni. Wszakże pod tym względem nie był pan Franciszek wyjątkiem; wszyscy, którzy się do Władysia, jak go zwykle nazywano, mniéj lub więcéj zbliżyli, byli dla niego szczerze życzliwi. Nieprzyjaciół nie miał, a każdy ze znajomych już zdaleka chętnie i z uśmiechem wyciągał ku niemu rękę; liczono go bowiem do tych nie zbyt wielu, którzy tak nastrojem umysłu jako i zewnętrznym wyglądem pociągają ku sobie. Mamy wszyscy jeszcze w świeżéj pamięci jego postać zgrabną, chociaż trochę ku jednéj stronie nagiętą, nieobraną jeszcze z pozorów młodości, osobliwie zaś twarz miłą i łagodną, ostatniemi czasy często smutkiem zamgloną, bo ciężkie i w publicznem i prywatnem życiu przebywać nieraz musiał kłopoty, i wszyscyśmy cenili w Władysławie Wierzbińskim gorący patryotyzm, stałość przekonań obok wielkiéj wyrozumiałości dla innych, usłużność w publicznych i prywatnych sprawach, przytem, w stosunkach towarzyskich, szczerość myśli i słowa i równą dla każdego uprzejmość.
Z początkiem przyszłego roku Koło sejmowe polskie pierwszy raz, po dwudziestu latach, rozpocznie bez niego swoje obrady i z żalem dawniejsi jego koledzy spoglądać będą na opróżnione miejsce, które tak długo między nimi zajmował i zkąd, wśród rozpraw i zdań sprzecznych, odzywało się nieraz trafne i słuszne, a zawsze godność narodową warujące słowo. Brat jego Stanisław, przebywszy szczęśliwie rozmaite losu koleje jako dowódzca jednego z oddziałów w powstaniu z sześdziesiątego trzeciego roku, ściągnięty późniéj do landwery pruskiéj, w któréj zajmował stopień porucznika, zginął