Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tego też, mimo słabego zdrowia i nieświetnych funduszów, które pracą i oszczędnością zbierać przyszło, zwiedził Kantecki prócz pobliskiego Krakowa i Wiednia, także Warszawę, Drezno, Berlin, Petersburg, Mitawę i Rygę, siedząc w tych miastach krócéj lub dłużéj i wracając do niektórych kilkakrotnie, aby obejrzeć się w publicznych bibliotekach, poszukiwać rękópisów, notować i wypisywać co się tylko dało i ważniejszem zdawać mogło.
To też powiodło mu się zebrać stosy zapisków najrozmaitszych, tyczących się dziejów naszego narodu, między któremi było dużo rzeczy dotychczas nieznanych. Służyły mu poniekąd za studnię, z któréj czerpał pisząc swe rozprawy; po jego śmierci zostały bez użytku, bo on tylko znaleźć się w nich potrafił.
Klemens Kantecki, jak to jego prace okazują, obdarzony był zapałem do piśmiennictwa naukowego i miał wrodzony pociąg do dziejów, ale, zszedłszy tak młodo z tego świata, nie miał jeszcze czasu ostygnąć trochę i przetrawić należycie zapasu wiadomości, które bez przestanku tak żarliwie, częstokroć dorywczo, gromadził; ponieważ i wyobraźnia u niego silnie działała, przeto dawał się czasem unieść swéj, że tak powiem, subjektywności w pojmowaniu i przedstawianiu ludzi i rzeczy, co nawet sam uznawał; w wielu jednak razach potrafił uchwycić swój przedmiot z należytéj strony, osobliwie w powtórnem wydaniu Poniatowskiego, w Summach neapolitańskich i niektórych rozprawach tyczących się Kurlandyi.
Gdyby się był doczekał późniejszego wieku, byłby niezawodnie zajął wybitne stanowisko w dziejopisarstwie naszem. O piękność formy dbał nie mniéj jak o dokładność treści i jego główniejsze płody odznaczają się udatnem, w wielu miejscach ozdobnem wysłowieniem.