Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dnienie przypomniało mu dawniejsze studya uniwersyteckie i nastręczyło sposobność do wydania podręcznika w dwóch tomach, pod tytułem: Wykład matematyki, odznaczającego się gruntownością i jasnością. Jeden z moich najbliższych krewniaków był wtenczas właśnie w wyższych klasach gimnazyum fryderykowskiego i pamiętam, że on nieraz wspominał o tem, jak korzystnemi były lekcye Libelta i jak szczerze go szanowali uczniowie niemieccy. Mówiłem ci już przedtem, panie Ludwiku, o odczytach, które się czterdziestego pierwszego i drugiego roku odbywały w gimnazyum katolickiem i w pałacu Działyńskich, celem zastąpienia poniekąd uniwersytetu publiczności naszéj; otóż Libelt był w téj sprawie głównym czynnikiem. Wszystko cisnęło się na jego wykłady o literaturze niemieckiéj. Byłem na nich kilkakrotnie przed moim wyjazdem do Francyi; słyszałem w późniejszych potem latach inne publiczne jego wykłady o rozmaitych przedmiotach naukowych i literackich, przeto zaręczyć ci mogę, że Libelt stworzony był na profesora uniwersytetu, to było właściwe jego powołanie. Prawił zawsze, jak to mówią, z głowy, rozmyślał dokładnie swój przedmiot i przedstawiał go nietylko zrozumiale dla publiczności, lecz oraz doborowym i pięknym, częstokroć poetycznym językiem i samą formą wykładu robił wrażenie. Był to wtenczas także okres pierwszego rozwoju literatury peryodycznéj u nas, Libelt naturalnie obcym temu kierunkowi pozostać nie mógł, zwłaszcza gdy równocześnie prawie szerzyć się zaczęły owe prądy polityczne, których dążności podzielał. Skoro „Tygodnik literacki“ przeszedł na wyłączną własność Wojkowskiego, umieszczał w nim Libelt artykuły rozmaitéj treści, krytycznéj i literackiéj, równie jak czasami w „Dzienniku domowym“ Napoleona Kamieńskiego, swego przyjaciela; główną jednak był