Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

miało przebieg normalny, jak życie większéj części współczesnych obywateli.
Zrodzony w powiecie kościańskim pierwszego roku tego wieku, odbył nauki szkolne częścią w Poznaniu u pastora Bornemana, częścią w Warszawie, na Żoliborzu, a dokonawszy wykształcenia swego na uniwersytetach niemieckich i osiadłszy w Goli, wsi po ojcu odziedziczonéj, gospodarzył tam lat kilka more patrio i ożenił się, krótko przed powstaniem listopadowem, z panną Klementyną Chłapowską, siostrą Stanisława Chłapowskiego z Czerwonéj wsi. Że był jednym z najpierwszych, którzy trzydziestego roku przeszli granicę, to się samo przez się rozumie; razem z Marcinkowskim, Maciejem Mielżyńskim i szwagrem swoim służył w pułku poznańskim, odbył wyprawę na Litwę, gdzie raniony kartaczem, za waleczność, osobliwie w potyczce pod Hajnowszczyzną okazaną, odznaczony został złotym krzyżem, a wróciwszy potem do Goli, gospodarował daléj i działał po obywatelsku aż do śmierci swojéj, która nastąpiła roku 1860, około północy dnia 22 listopada.
Otóż główny zarys jego żywota; a jednak, panie Ludwiku, gdyby 19 listopada owego roku sześdziesiątego znalazł się tu był w Poznaniu obcy jakiś i bezstronny człowiek, gdyby był widział po domach i ulicach zasmucone i zakłopotane twarze wszystkich Polaków tutejszych, ów nawał osób rozmaitego stanu tłoczących się przez całe trzy dni do Bazaru, aby się dowiedzieć, co się dzieje z Gustawem Potworowskim, jaki obrót bierze jego choroba; gdyby był wszedł do zapchanego ludźmi ze wsi i z miasta kościoła św. Marcina, gdzie się odbywały msze na intencyę jego ocalenia; gdyby 26 listopada ujrzał te zbite tłumy ludu, od Starego rynku aż po za teatr, idące za trumną, którą najznaczniejsi obywatele dźwigali na barkach; gdyby wreszcie na tym pogrzebie kalwina spo-