Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

u córki swojéj, pani Breziny, w Więckowicach. Upamiętnił on się w naszem piśmiennictwie specyalnem dziełem: O koniu, które się odznacza nie tylko gruntownem opracowaniem przedmiotu, lecz i pięknym językiem. Ponieważ, ile mi wiadomo, także do Centaurów należysz, przeto ci je zalecam do przeczytania; mnóstwa się tam szczegółów dowiesz, których nie znajdziesz gdzieindziéj, osobliwe o rasie polskiéj, teraz już podobno do legend należącéj. Dzieło to wyszło tutaj u Żupańskiego w bardzo ozdobnem wydaniu.
Wracając teraz znów do Bukówca, zkąd do Berlina zaszedłem, dodać ci muszę, panie Ludwiku, że tam teraz bardzo smutno. Zacny pan Franciszek już dawno nie żyje; z mniemanych krezusowych zapasów, któremi się za życia jego łudzono, zgoła nic się nie znalazło; z trzech synów tylko najmłodszy pozostał, gdzieś tam w Królestwie; z pięciu córek, które się wszystkie za młodu niezwykłym odznaczały powabem, trzy już, jak mi mówiono, nie żyją, a Bukówiec i wszystkie jego ziemie w obcem ręku, tylko grobowcami Czapskich ci przypomną.
Jedna z tych panien Czapskich znalazła męża we Francyi, pana Ordęgę, któremu pewnie przez myśl nie przejdzie, że jest tu w Poznaniu jakieś indywiduum, przypominające sobie jeszcze dwóch małych Ordęgów w granatowych kurtkach de petits collégiens. Poznałem się z ich rodzicami czterdziestego drugiego roku w Paryżu; byli dla mnie tak łaskawi i przyjacielscy, iż zapomnieć o nich nie mogłem. Pan Ordęga, zdaje mi się, że mu było Józef na imię, mienny i wpływowy obywatel w Kaliskiem, mający bardzo czynny udział we wszystkich patryotycznych agitacyach swego powiatu, pospieszył, niemal zaraz po ślubie, do Warszawy, gdy wybuchło powstanie listopadowe, a ponieważ do entuzya-