Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 01.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wraz z żoną i bratem wprost z Tesalii i założył w Poznaniu handel wina. Brat jego umarł wcześnie, zostawiając dwóch synów bardzo do siebie podobnych, niskich, dość grubych, czarnowłosych, z zawiesistemi wąsami; często ich spotykano chodzących razem i równo ubranych. Jeden z nich umarł w dość młodym wieku, drugi, pan Jerzy, przeżył go o lat wiele i miał, przy Wodnéj ulicy, w domu Łaszczewskich, a potem na Starym Rynku, restauracyą bardzo zwiedzaną przez publiczność polską z miasta i ze wsi, bo ogładą towarzyską i grzecznością, oraz życiem uczciwem i pracowitem zyskał sobie wielu przyjaciół i zaufanie ogółu. Ojca Jana Konstantego już nie pamiętam; matkę jego widziałem kilka razy. Była to staruszka bardzo niska i chuda, z twarzą bladą, nader łagodną i ujmującą. Syn otaczał ją czcią najgłębszą, i nieraz mi mówił o jéj rozumie i przymiotach serca, którym głównie zawdzięczał tak zasady swoje, jako i materyalne stanowisko.
Wykształcenie swoje Jan Konstanty odebrał w gimnazyum poznańskiem, dokąd go wcześnie oddano. Mając pojęcie łatwe, przechodził z klasy do klasy bez mozołu, ale chociaż nauczył się od matki nowogreckiego języka tak, iż całkiem biegle nim mówił, to jednak przyszedłszy do klas wyższych, często się parać musiał ze starogrecką gramatyką i pisownią. Zdarzało mu się czasami w ekstemporaliach narobić niemało błędów, a wtedy ów pamiętny nam wszystkim hellenista, profesor Martin wołał z tryumfem: „und Szampansky, der Grieche, dreissig Fehler!“ Ukończywszy nauki gimnazyalne, słuchał Żupański prawa w Berlinie, gdzie z wszystkimi akademikami, jak wtenczas mówiono, t. j. studiosami polskimi, a szczególnie z Karólem Libeltem i Wojciechem Cybulskim żył w ścisłéj przyjaźni i w wielu domach niemieckich chętnie