Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 01.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mężczyzn o całą stopę, zawsze w wielkim, zapiętym tołubie, ze złotą czapką na głowie, owiniętą chustką jedwabną, z łokciowemi złotemi kolczykami, roznosiła watę po domach; postać tę olbrzymią, zwykle zasępioną, dźwigającą poważnie kilka arkuszy waty przed sobą, można było codzień spotkać na ulicy.
Daléj, panie Ludwiku, między Butelską a Wodną, jeden tylko dom łączy się z memi wspomnieniami; jest to czwarty od rogu, dzisiaj zajęty od góry do dołu przez składy mebli; należał on kiedyś do kupca Rosego.
Pan Wincenty Rose, pochodzenia niemieckiego, ale spolszczony wcześnie pod wpływem żony i całego otoczenia, był również fizycznie pojawem niezwyczajnym. Bardzo wysoki i barczysty, miał twarz szeroką, mocno czerwoną, wśród któréj królował nos wielkich rozmiarów, równie jaskrawéj farby, odbijającéj silnie od białych włosów i białego zarostu. Mało wychodził i mało się innym udzielał; siedział pilnie w biurze swojem i lokalu handlowym, był bowiem właścicielem znacznego handlu win, który przez wiele lat znajdował się w kwitnącym stanie. Zawsze uzbrojony w długą fajkę nie wychodzącą prawie z ust jego, odpowiadał zwyczajnie jednem słowem, kiwnięciem głowy lub uśmiechem, bo mówić nie lubił; mimo to w wielkich był łaskach u publiczności i wielu miewał gości życzliwych; nie tylko bowiem za stołem dotrzymywał najdzielniejszym, ale był uczynnym i dobrego serca. Córki jego, miłe i dobrze wychowane panienki wyszły wcześnie za mąż; jedna za pana Pomorskiego na wieś, druga za dr. Nieszczottę w mieście. Pierwsza okazała niepospolitą energią i wytrwałość, gdy po śmierci męża, zmuszoną była własną pracą radzić sobie i dość liczną rodzinę utrzymać. Założyła handel mód i strojów z odpowiednią