Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 01.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nowość ta nadzwyczajna wzbudziła powszechne zajęcie. Sala pomieścić nie mogła słuchaczy i słuchaczek. Tem zachęcony rozpoczął Libelt, kilka miesięcy późniéj, w sali Działyńskich wykłady o estetyce, które potem uzupełnione i w zmienionéj formie drukiem ogłosił. Za przykładem jego poszli niebawem i miewali w téj saméj sali regularne odczyty Jędrzej Moraczewski o dziejach Słowiańszczyzny i Polski, których treść znajdziesz mniéj więcéj w pierwszym tomie jego Dziejów Rzeczypospolitéj; daléj dr. Teofil Matecki o rozmaitych przedmiotach z fizyki i chemii; jako też adwokat Jakób Krauthofer, który się później przezwał Krotowskim, o encyklopedyi i metodologii prawa. Owe odczyty przeciągnęły się, ile pamiętam, aż do roku czterdziestego trzeciego i cieszyły się z początku, jedne mniéj, drugie więcéj licznym i szczerym udziałem publiczności. Najwięcéj słuchaczy miał Libelt, tak z powodu zajmującego przedmiotu, jak szczególnie pięknego języka i stylu, w którym rzecz swoją przedstawiał; najmniéj Krauthofer, bo i przedmiot jego dla płci pięknéj mało był nęcący i forma wykładu w ogóle mocno dziwaczna. Jak i dla czego ten uniwersytet na sali Działyńskich ustał, nie umiem ci już powiedzieć, zdaje mi się jednak, że tak profesorom jako i słuchaczom rzecz się wreszcie sprzykrzyła.
W następnych latach mnóstwo się tam odbywało wykładów i odczytów przez rozmaitych ludzi na cele dobroczynne, szczególnie na dochód Towarzystwa św. Wincentego, a między niemi najbardziéj zajmującym ze wszystkich był szereg rozpraw o dziejach Polski ks. Jana Koźmiana, który nas czarował prostotą i jasnością wymowy jak niemniéj nadzwyczajną pamięcią swoją, a prócz tego prelekcye ks. Likowskiego,