Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 01.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

opowiadać o tem obszernie i wiedział co opowiadać. A daléj, Panie Ludwiku, nie ograniczał on się na samem zbieraniu; wiadomo ci przecie ile to drukiem rozpowszechnił pomników ważnych i źródłowych do piśmiennictwa i dziejów ojczystych, w jak ozdobnych wydaniach, z jakim nakładem; przypomnij sobie tylko Tomiciana! Nie przestawał przy tem na podaniu myśli wydawnictwa i na dostarczeniu kosztów, lecz sam widziałem nieraz jak czuwał nad drukiem, przeglądał arkusze i robił korekty. Jeśli do tego, co powiedziałem, dodasz zatrudnienia wynikające z stosunków majątkowych, familijnych i innych oraz dość częste wyjazdy za granicę, przyznasz, iż dni pana Tytusa były dostatecznie zajęte.
W młodości swojéj należał do związków i trzydziestego roku odbył kampanią; wróciwszy potem do kraju, był raz posłem w Berlinie i na czas krótki członkiem Towarzystwa Naukowéj Pomocy; przyczynił się znacznie do założenia Towarzystwa Przyjaciół Nauk, w ogóle zaś w sprawach i przedsięwzięciach wspólnych miał udział więcéj teoretyczny. Nie mieszając się czynnie do robót i usiłowań stronnictw, wspierał jednak dążności Marcinkowskiego, z którym, jako i z Maciejem Mielżyńskim, w ściślejszych żył stosunkach i ilekroć szlachetnéj lub patryotycznéj struny, nader czułéj u niego, dotknięto, gotowym był do wszelkich ofiar tak na cele publiczne, jako i dla osób prywatnych. W pożyciu towarzyskiem nie zdarzyło mi się spotkać człowieka przyjemniejszego i bardziéj ujmującego wzięciem i rozmową, którą, w chwilach dobrego humoru, rzadkim dowcipem, uderzającemi spostrzeżeniami o ludziach i rzeczach i trafnemi wyrażeniami urozmaicał. Głębokie mając poczucie wyższości swéj osobistéj, a bardziéj jeszcze wyższości rodowéj, był wprawdzie wyszukanéj grzeczności dla wszystkich, nieraz wesołéj poufałości, szczególnie dla niższych, „słał się