Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 01.djvu/189

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cmentarzu świętomarcińskim, w bliskości Marcinkowskiego, którego kochał za życia, a, za staraniem Magnuszewicza, wskazuje skromny kamień z nazwiskiem miejsce, gdzie leży ten szczery patryota. Pierwszy on mi przychodzi na myśl, ilekroć na tę landszaftę spojrzę, bo, lat kilka w niemal codziennych przyjacielskich stosunkach z nim przeżywszy, pamięć jego do końca w mem sercu zachowam.
Do urzędników tutejszych, którzy kampanię 1831 roku odbywali, należał także Ignacy Danysz; o tym późniéj ci nadmienię, co mi wiadome; ostatnim zaś z tych, że tak powiem, listopadowców urzędujących w polskiéj landszafcie, któregośmy pochowali, był Leon Chlebowski. Przeżył on znacznie wszystkich poprzednich, umarł bowiem dopiero rok temu, licząc lat osiemdziesiąt pięć. Zapewne go dobrze pamiętasz z czasu, gdy tu do szkoły chodziłeś, któżby go bowiem nie był znał w naszem mieście, gdzie bez przerwy pół wieku życia swego przepędził, nie w ukryciu, lecz na widowni. Znany był w całem W. Księstwie i w znacznéj części Królestwa jako papież kalwiński (bo go tak nieraz żartem mianowano), dbający troskliwie o to, aby polsko-kalwińskie rodziny, których za moich młodych czasów było u nas kilkanaście, wypełniały swoje obowiązki religijne i miały do tego należytą sposobność. W każdym kierunku człowiek twardy, ale w najlepszem znaczeniu tego przymiotnika, twardo obstawał przy wierze swych przodków i kilka razy miałem sposobność słyszenia, jak z zapałem, a nawet gniewem odpierał, co mu się pod tym względem zaczepką być zdawało; twardo obstawał przy miłości kraju i narodu, z którego pochodził, i twardo obstawał przy wszystkiem tem, co raz za obowiązek swój uznał.
Zrodzony w W. Księstwie odebrał pierwsze szkolne wykształcenie w Poznaniu, dokończył je w Warszawie,