Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 01.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szą napełniał żołądki naszych panów i za Rafaela w sztuce kucharskiéj uchodził, chociaż, jak sam raz widziałem, kuchareczki jego, osmoleniem i brudotą, godne były kuchni Lucypera; poczem zaś Stillera, spolonizowanego Niemca, niskiego, grubego człowieka o wielkiéj głowie, który się ciągle śmiał głośno lub gniewał, co mu w dawaniu dobrych obiadów wcale nie przeszkadzało. Pierwszy z nich wygotował się bardzo prędko; drugiego, po ośmiu dopiero czy dziewięciu latach na kredyt pracujące żołądki strawiły. Jankowski, skończywszy szkoły w gimnazyum tutejszem, słuchał prawa w Wrocławiu, odsłużył wojskowość i pracował już w zawodzie sądowym, gdy wybuchło powstanie listopadowe. Poszedł jeden z pierwszych, odznaczył się w kilku spotkaniach i uzyskał za okazaną w nich przytomność i odwagę krzyż złoty i stopień kapitana, zwłaszcza iż poprzednio był już podporucznikiem w pruskiéj landwerze. Ta ostatnia okoliczność sprawiła, żeśmy go tutaj przez długi czas widzieli na szubienicy wiszącego. Nie przeszkodziło mu to jednak przeżyć jeszcze potem lat nie mało, bo wisiał tylko in effigie. Był wtedy jeszcze przy Fryderykowskiéj ulicy, naprzeciwko głównego więzienia, którego miejsce zajmuje teraz sąd apelacyjny, odwach mający w dodatku skromną szubienicę, z dwóch belek zrobioną. Na niéj, wedle ówczesnego wojskowego prawa, zawieszono portrety tych oficerów pruskich, którzy mieli udział w polskiem powstaniu. Siedem, osiem ich tam było, z wypisanemi nazwiskami delikwentów, ani podobnie, ani też pochlebnie przez artystę przedstawionych, w białych koszulach, z bladą twarzą, czarnemi oczyma i rozczochranym włosem.
Wróciwszy do Poznania musiał naturalnie Jankowski przesiedzieć czas niejaki w więzieniu, pierwotny swój zawód zmienić i znalazł w landszafcie przystań, w któréj pozostał do śmierci, zajmując jedno z pierwszych