Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 01.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Księgarnią, którą, jak ci powiedziałem, krótko się cieszył, bo mu władza szkolna tego pobocznego zarobku zakazała, odstąpił był już od dawna Mittlerowi, księgarzowi berlińskiemu.
— Wiele późniéj, roku, zdaje mi się, czterdziestego trzeciego, czy czwartego, pojawiła się na tem semem miejscu księgarnia Moraczewskiego, która też tylko kilka lat istniała. Któż z równoczesnych nie znał Andrzeja Moraczewskiego? Prawnik z razu, urzędnik i publicysta w Warszawie, po wypadkach trzydziestego roku, w których czynny i zaszczytny miał udział, osiadł w W. Księstwie jako gospodarz, a późniéj jako literat w Poznaniu. Była to jedna z najpopularniejszych osobistości w mieście i na prowincyi, która znaczny wpływ na pewną część ogółu wywierała. Stary kawaler, nieustraszony optymista w sprawach narodowych i politycznych, przystępny i przyjacielski dla wszystkich, lubił chodzić po ulicach, od rynku do teatru, zahaczać znajomych i prowadzić z nimi długie rozhowory, oparty o mur domu lub o baryerę. Głos miał cienki i przenikliwy, oczy błyszczały mu dowcipnie z poza okularów, ręka targała siwą brodę, a słów i racyi nigdy mu nie brakło.
Głównym przedmiotem jego rozmów i dysput była polityka, a szczególnie dzieje nasze, wypadki trzydziestego roku, położenie obecne i jego potrzeby; co robić i jak robić! Temi myślami prawie wyłącznie zajęty, zagorzały patryota, był jednym z przywódzców, a raczej inspiratorów stronnictwa ruchu, które, w porozumieniu z centralizacyą wersalską, zamierzało roku czterdziestego szóstego przeprowadzić powstanie wszystkich części Polski; wszakże przedewszystkiem człowiek naukowy i teoretyk w polityce, nie konspirował sam i nie pochwalał, ile pamiętam wszystkiego, co się działo. W tym celu