Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 01.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

scy ją odwiedzali. Jéj dom był przez wiele lat pierwszym w Poznaniu; ktokolwiek z znakomitszych pań lub panów przybył ze wsi do miasta, nie omieszkał składać hołdu pani doktorowéj. Przyczyniały się do tego nietylko rozległe stosunki i znajomości jéj męża powszechnie lubionego i szanowanego, ale późniéj także piękność, dystynkcja i znakomite wychowanie jéj dwóch starszych córek Katarzyny i Ludwiki. Obie były pod każdym względem ozdobą ówczesnych towarzystw, a prócz innych przedmiotów, obdarzyła obiedwie natura głosem rzadkiéj dźwięczności i siły, który staranna nauka jeszcze wykształciła, tak iż byłaby im go pozazdrościła niejedna prima donna opery włoskiéj. Ale wszelka świetność kończy się na tym świecie; po powrocie Marcinkowskiego z Francyi, zwłaszcza iż prócz tego młodzi lekarze polscy napływać zaczęli do Poznania i na prowincyę, skurczyła się znacznie praktyka, z nią i dochody dra Wolfa; gdy zaś prócz tego wiek podeszły osłabił siły jego, a śmierć mu żonę wydarła, opuścił Poznań i przeniósł się do Drezna, gdzie też po kilku latach życia dokonał. Córka jego najstarsza wyszła jeszcze w Poznaniu za pana Krąkowskiego, obywatela z Królestwa, najmłodsza umarła dość dawno w Dreźnie; syn, ile mi wiadomo, służył w wojsku i samochcąc pożegnał się z tym światem; jedynie tylko średnia córka zacnego dra Wolfa jest jeszcze przy życiu. Stworzyła ona jednę z pierwszych fabryk cygaret w Niemczech pod firmą Sulimy, która, rozwinąwszy się świetnie przez inteligencyą i opiekę założycielki, do dziś dnia kilkuset robotnikom daje utrzymanie.
Od dra Wolfa kupiła tę kamienicę, za którą ciągnął się nie wielki ale bardzo starannie i umiejętnie przez panią Wolfowę utrzymywany ogród, pani Franciszka z Niemojowskich starościna Mielżyńska. Czę-