Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 01.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

biskupa; dla tego zawsze jeden ze Szczepanowskich ma imię Stanisława. Emigrowali do Francyi, zawikławszy się, ile pamiętam, w jakieś spiski z emisaryuszami. Starszy, trochę lekkiego usposobienia, żył sobie na emigracyi z dnia na dzień, chwytając się tego i owego i brzdąkąjąc sobie, czego się już był w Galicyi nauczył, w licznych wolnych chwilach na gitarze. Otóż, przez częste przestawanie z owym niewdzięcznym instrumentem, doprowadził grę swoją do znacznej biegłości i zabawiał nią nieraz przyjaciół i znajomych.
Dowiedział się o tem Mickiewicz, zaprosił go do siebie, a jęczące i drgające tony, które Szczepanowski bardzo zręcznie z swego instrumentu wydobywał, taki wywarły wpływ na nerwowe usposobienie i wrażliwe uczucie poety, że tą grą przejęty i rozrzewniony ogłosił młodego gitarzystę niepospolitym artystą. Okoliczność ta zjednała Szczepanowskíemu powszechny rozgłos między współrodakami w Paryżu i spowodowała go do chwycenia się zawodu koncertanta. Gdyby był usilnie pracował, byłby się istotnie wyrobił na znakomitość w tym rodzaju, bo miał talent i poczucie sztuki; ale za prędko powziął przekonanie, że jest, jak mi kilka razy mówił, pierwszym gitarzystą w Europie, ustępując wyższości tylko jakiemuś Hiszpanowi, którego nazwiska już niepomnę, a przytem miał trochę słowiańskiéj cnoty, bo nie lubił zadawać gwałtu swéj naturze i lubił żyć sobie wesoło. Mimo to, pierwsze jego występy na sali Hertza w Paryżu, właśnie gdy tam byłem, powiodły się dość dobrze, a tem zachęcony pojechał do Anglii, gdzie mu jeszcze lepiéj poszło tak w koncertach jako i w lekcyach prywatnych i gdzie instrumentem swoim zdobył sobie żonę, młodą, ładną i bardzo miłą Angielkę, córkę jakiegoś ajenta, grającą wybornie na fortepianie. Przybył z nią do Poznania pięćdziesiątego pierwszego roku, ile pa-