Strona:Marcel Proust - Wpsc06 - Uwięziona 02.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

uczyniła by salon pani Verdurin jednym z pierwszych w Paryżu. Otóż, pani Verdurin zaczynała uważać, że już wiele razy chybiła sposobności, nie licząc olbrzymiego opóźnienia, o jakie ją przyprawiła omyłka (ze światowego punktu widzenia) w sprawie Dreyfusa, oddając jej coprawda zarazem przysługę. Nie wiem, czym opowiedział, jak niemile widziała pani de Guermantes to, że osoby z jej świata, poddając wszystko kryterjom „Sprawy“, wykluczały kobiety eleganckie a przyjmowały nieeleganckie zależnie od ich stosunku do Dreyfusa; poczem ją samą znowuż krytykowały te same panie jako letnią, ile myślącą i poddającą światowym etykietkom interesy Ojczyzny; czy mógłbym spytać o to czytelnika, jak przyjaciela, kiedy, po tylu kolejach rozmowy, nie przypominamy już sobie, czyśmy pamiętali i czyśmy mieli sposobność zapoznania go z pewnemi sprawami. Czy to zrobiłem czy nie, łatwo sobie wyobrazić zachowanie się pani de Guermantes w owej chwili; a nawet, jeśli się przeniesiemy w późniejszy okres, uznać je, ze światowego punktu widzenia, za zupełnie słuszne. P. de Cambremer uważał sprawę Dreyfusa za zagraniczną intrygę, mającą na celu zniszczenie Service des Renseignement, złamanie dyscypliny, osłabienie armii, rozdwojenie Francuzów, przygotowanie najazdu. Ponieważ literatura była, poza paroma bajkami la Fontaine’a, obca margrabiemu, zostawiał żonie trud stwierdzenia, że litera-