Strona:Marcel Proust - Wpsc06 - Uwięziona 02.djvu/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

starego Karamazowa, hańba spadająca na ród Karamazowych przez tego syna warjatki, Smerdiakowa: a rychło potem ten sam akt tajemniczo-monumentalny i niewytłumaczony, o równie ciemnem i naturalnem pięknie jak urodzenie w ogrodzie starego Karamazowa — to Smerdiakow, wieszający się po spełnieniu zbrodni. Co się tyczy Dostojewskiego, nie porzuciłem go tak bardzo jak ci się zdawało, kiedym wspominał o Tołstoju, który go mocno naśladował. U Dostojewskiego jest w stanie posępnego zgęszczenia wiele z tego co się rozwinie u Tołstoja. Jest u Dostojewskiego ta pierwotna chmurność prymitywów, którą uczniowie rozjaśnią.
— Kochanie, jak to źle, że ty jesteś taki leniwy. Pomyśl, o ileż ty patrzysz na literaturę bardziej interesująco niż nas jej uczą w szkole; przypominam sobie wypracowania, jakie nam kazano robić o Esterze: „Monsieur“, pamiętasz, rzekła śmiejąc się, nietylko aby sobie zażartować z nauczycieli i z siebie, ile dla przyjemności odnalezienia w swojej pamięci, w naszej wspólnej pamięci, dość już dawnego wspomnienia.
Ale podczas gdy Albertyna mówiła do mnie a ja myślałem o Vinteuilu, z kolei nastręczała mi się inna hipoteza, hipoteza materjalistyczna, hipoteza nicości. Zaczynałem wątpić; powiadałem sobie, iż ostatecznie toby było możliwe... jeżeli niektóre frazy Vinteuila zdają się wyrazem pewnych stanów duszy, analogicznych do stanu w jaki mnie wpra-