Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

raz, — rzekł książę, który, sam zmuszony zrezygnować z polityki, dosyć lubił niepowodzenia wyborcze innych.
— Pocieszył się, robiąc nowe dziecko swojej żnie.
— Jakto! ta biedna pani de Monserfeuil jest znów w ciąży! — wykrzyknęła księżna Parmy.
— Ależ tak, — odparła pani de Guermantes, to jedyny okręg, gdzie biedny generał ani razu się nie poszkapił.
Miałem być w przyszłości stałym gościem — bodaj w bardzo małem kółku — tych obiadów, których uczestników wyobrażałem sobie niegdyś niby apostołów w Sainte-Chapelle. Zbierali się tam w istocie, jak pierwsi chrześcijanie, nie tylko aby dzielić pokarm materjalny (zresztą wyborny), ale dla rodzaju biesiady towarzyskiej; tak iż w niewiele obiadów przyswoiłem sobie znajomość wszystkich przyjaciół moich gospodarzy, przyjaciół którym mnie przedstawiali z odcieniem życzliwości tak wymownej (jak kogoś, kogoby od wszech czasów po ojcowsku kochali), że nie było ani jednego pośród nich, któryby nie sądził, że obraziłby księżnę i księcia, gdyby, wydając bal, nie pomieścił mnie na liście; równocześnie zaś, spijając Yquemy z piwnicy Guermantów, delektowałem się ortolanami

67