Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mówiąc w pewnej chwili o swoim bracie, nie może płynąć z tej samej przyczyny.
— Moja dobra ciotka — ciągnęła księżna — zachowa reputację osoby ancien régime, olśniewającej inteligencji i szalonego zepsucia. Otóż, nie ma umysłowości bardziej mieszczańskiej, poważnej, szarej. Będzie uchodziła za protektorkę sztuki, co znaczy że była kochanką wielkiego malarza, który nigdy nie zdołał jej wytłumaczyć, co to jest obraz. Co zaś do jej życia, nietylko nie była osobą zepsutą, ale była tak stworzona do małżeństwa, tak dalece urodziła się połowicą, że nie mogąc zatrzymać męża, który był zresztą wielka kanalja, każdy ze swoich romansów brała równie serjo, co gdyby to był legalny związek, z temi samemi podejrzliwościami, z temi samemi kwasami i z tą samą wiernością. Zauważcie, że to są czasem najszczersze związki; w sumie jest w świecie więcej niepocieszonych kochanków niż mężów.
— Jednak, Oriano, spójrz na swego szwagra Palameda, o którym wspomniałaś; niema kochanki, któraby mogła marzyć o tem, aby być tak opłakiwaną, jak on opłakiwał swoją biedną żonę.
— Och — odparła pani de Guermantes — niech mi Wasza Wysokość pozwoli nie podzielać w tem całkowicie Jej zdania. Nie każdy lubi być opłaki-

57