Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

już Oriana z punktu ciekawa jest gąb tych kawalerów! To byli bardzo mali chłoptasie obok takich Lusignanów, królów Cypru, od których my pochodzimy w prostej linji. Ale jak dotąd Swann się nimi nie zajmował; toteż Oriana nie chce nic wiedzieć o Lusignanach.
Nie mogłem odrazu powiedzieć księciu po co przyszedłem. Kilka krewniaczek lub przyjaciółek, jak księżna Sylistrji i księżna de Montrose, zaszło z wizytą do pani de Guermantes, która często przyjmowała przed obiadem, a nie zastawszy jej, wstąpiły na chwilę do księcia. Pierwsza z tych dam (księżna Sylistrji), ubrana z wielką prostotą, sucha ale z miną dość uprzejmą, trzymała w ręce laskę. Bałem się zrazu, czy nie jest ranna lub kaleka. Przeciwnie, była bardzo zwinna. Ze smutkiem mówiła księciu o jakimś jego bliskim kuzynie — nie od strony Guermantów, ale jeszcze świetniejszym, o ile to było możliwe — którego zdrowie, bardzo zagrożone od pewnego czasu, pogorszyło się nagle. Ale widoczne było, iż książę, współczując z losem swego krewniaka i powtarzając „Biedny Mama! to taki dobry chłopiec“, skłania się ku optymistycznej djagnozie. W istocie, obiad, na który się książę wybierał, bawił go; wielki wieczór u księżnej Marji nie nudził go również; ale zwłaszcza o pier-

178