Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

astalla nie potrzebuje mi się przedstawiać, z tej prostej racji, że jest moim kuzynem i że mnie zna od wieków. Jest to syn księżnej Parmy i jako bardzo dobrze wychowany młody krewny nigdy nie zaniedbuje przedłożyć mi swoich służb w dzień Nowego roku. Ale, po zasięgnięciu informacji, okazało się, że nie chodzi o mego krewniaka, ale o syna osoby którą pan właśnie wspomniał. Ponieważ nie istnieje księżna tego nazwiska, przypuszczałem, że chodzi o jakąś nędzarkę sypiającą pod mostem Jena, która przybrała malowniczo tytuł „księżnej Jena“, tak jak się mówi Pantera z Batignolles albo Król stali. Ale nie, chodziło o bogatą osobę, której bardzo piękne meble podziwiałem na wystawie; meble mające nad nazwiskiem posiadacza tę wyższość, że nie są fałszywe. Co do rzekomego księcia Guastalla, mógłby to być makler giełdowy mojego sekretarza: pieniądz daje tyle rzeczy! Ale nie, to Cesarz, zdaje się, zabawił się w to, aby dać tym ludziom tytuł, zgoła nie wakujący. Może to był dowód wszechpotęgi, albo ignorancji, albo złośliwości: bądź co bądź, uważam, że to był bardzo niemiły figiel spłatany mimowolnym uzurpatorom. Ale ostatecznie, nie mogę panu wyjaśnić tego wszystkiego, moja kompetencja kończy się na faubourg Saint-Germain, gdzie, pośród wszy-

159