Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czyniąc aluzję do projektów małżeńskich, których nie znałem — że moja ciocia, która go już nie bardzo bawi jako stara kochanka, wydaje mu się tem bardziej zbyteczna jako młoda małżonka. Zwłaszcza, iż sądzę że i kochanką przestała być oddawna, zamarynowała się w dewocji. Booz-Norpois może powiedzieć, jak w wierszach Wiktora Hugo: „Oddawna już kobieta, z którą-m sypiał społem, zmieniła moje łoże, o Panie, na twoje!“ Doprawdy, moja biedna ciocia jest jak ci artyści z awangardy, którzy grzmieli całe życie przeciw Akademji, a u schyłku formują swoją własną akademję; lub renegaci, którzy fabrykują sobie prywatną religję. W takim razie, lepiej było zatrzymać habit, lub nie wchodzić w dzikie związki. Kto wie — dodała księżna z marzącym wyrazem oczu — może ona tego pragnie w przewidywaniu wdowieństwa. Niema nic smutniejszego, niż żałoba której nie wolno nosić.
— Ba, gdyby pani de Villeparisis została panią de Norpois, sądzę że kuzyn Gilbert przechorowałby to — rzekł generał de Saint-Joseph.
— Książę Gilbert jest uroczy, ale w istocie jest bardzo przywiązany do spraw urodzenia i etykiety — rzekła księżna Parmy. — Spędziłam u niego dwa dni na wsi, w czasie gdy biedna Marja była

97