Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sie koszuli, to znaczy kiedym nie był zdolny odczuć nic z tego, co było dla mnie w życiu przyjemnością.
— Och, nie jestem pańskiego zdania — rzekła pani de Guermantes, która uważała, że niemiecki prinz okazuje brak taktu; mnie się wydaje król Edward uroczy, taki prosty, a o wiele sprytniejszy niż się mniema. A królowa jest jeszcze teraz najpiękniejszem stworzeniem jakie znam.
— Ależ pani — rzekł prinz Von podrażniony, nie spostrzegając że sam drażni innych — jednak gdyby książę Walji był sobie prywatnym człowiekiem, niema klubu z którego by go nie wyrzucono i nikt nie chciałby mu podawać ręki. Królowa jest czarująca, niezmiernie słodka i ograniczona. Ale ostatecznie, jest coś rażącego w tej parze królewskiej, która jest dosłownie na utrzymaniu swoich poddanych, każe grubym żydowskim finansistom opłacać wszystkie wydatki do jakich jest zobowiązana i robi ich w zamian baronetami. To tak jak książę Bułgarji...
— To nasz kuzyn — rzekła księżna; — bardzo inteligentny człowiek...
— I mój kuzyn także — odparł prinz Von — ale nie uważam przez to, aby to był poszątny człowiek. Nie, powinnibyście się zbliżyć do nas, to jest

94