Strona:Marcel Proust - Wpsc02 - W cieniu zakwitających dziewcząt 03.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kich posągach świętych, które, stojąc jak na szczudłach, tworzą rodzaj alei.
— Ta aleja wychodzi z głębi wieków, aby dojść do Chrystusa, rzekł. To są z jednej strony jego przodkowie wedle ducha, z drugiej królowie Judei, jego przodkowie wedle ciała. Są tam wszystkie wieki, I gdybyś pan lepiej przyjrzał się temu, co pan nazywa szczudłami, mógłbyś wymienić tych co na nich stoją. Bo pod nogami Mojżesza poznałby pan złotego cielca, pod nogami Abrahama tryka, pod nogami Józefa biesa, doradcę żony Putyfara.
Powiedziałem również Elstirowi, żem się spodziewał znaleźć budowlę prawie perską, i że to było z pewnością jedną z przyczyn mego zawodu.
— Ale nie — odparł — jest w tem dużo prawdy. Niektóre partje są zupełnie wschodnie; jeden kapitel tak wiernie odtwarza temat perski, że trwałość wschodnich tradycyj nie wystarcza aby to wytłumaczyć. Rzeźbiarz musiał skopiować jakąś skrzynkę przywiezioną przez żeglarzy.
I w istocie, Elstir miał mi później pokazać fotografję kapitelu, gdziem ujrzał pożerające się smoki, jakgdyby chińskie; ale w Balbec nie zauważyłem tego fragmentu w całości budowli, nie podobnej do tego, co mi przyrzekły słowa: „kościół prawie perski”.
Rozkosze intelektualne, jakich kosztowałem w pracowni Elstira, nie przeszkadzały mi czuć cie-

115