Strona:Marcel Proust - Wpsc02 - W cieniu zakwitających dziewcząt 03.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nie lśniące jak ono, ówdzie tak białe od słońca, od mgły i piany, tak zbite, tak ziemne. tak otoczone domami, że przywodziło na myśl jakąś kamienistą drogę lub śniegowe pole gdzie widziało się z przerażeniem okręt wznoszący się stromo lądem, niby powóz, który pluska się wyjeżdżając z brodu. Ale po chwili, widząc na wysokiej i nierównej powierzchni chwiejące się statki, uświadamiałem sobie, że to jest — tożsame we wszystkich tych różnych postaciach — wciąż jeszcze morze.
Mimo iż powiada się słusznie, że w sztuce niema postępu ani odkryć (istniejących w nauce) i że każdy artysta rozpoczyna rzecz na własny rachunek, przyczem indywidualnemu wysiłkowi nie mogą pomóc ani przeszkodzić niczyje inne wysiłki, trzeba uznać, iż w miarę jak sztuka wydobywa na jaw pewne prawa, z chwilą gdy przemysł je spospolitował, dawniejsza sztuka traci wstecz nieco swojej oryginalności. Od początków karjery Elstira, poznano jak się to mówi „cudowne” fotografje krajobrazów i miast. Jeżeli spróbujemy sprecyzować to, co amatorzy określają w danym wypadku tym epitetem, ujrzymy, że odnosi się on zazwyczaj do jakiegoś szczególnego aspektu rzeczy znanej, różnego od tych pod jakiemi nawykliśmy tę rzecz oglądać; szczególnego a jednak prawdziwego, i który z tej przyczyny jest podwójnie przejmujący, ponieważ nas zadziwia, wyważa z naszych przyzwyczajeń, a zarazem każe nam wejść w siebie, przypominając

109