Strona:Marcel Proust - Wpsc02 - W cieniu zakwitających dziewcząt 01.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Plotka ta odkryła mi nieoczekiwane proporcje roztargnienia i przytomności umysłu, pamięci i zapomnienia, z jakich składa się umysł ludzki; i uczułem się równie zdumiony, co w dniu kiedym pierwszy raz przeczytał w książce p. Maspero, że znana jest dokładnie liczba myśliwych, których Assurbanipal zapraszał na swoje polowania, na dziesięć wieków przed Chrystusem.
— Och, proszę pana — rzekłem, kiedy mi p. de Norpois oznajmił, iż zakomunikuje Gilbercie i jej matce moją admirację — gdyby pan to uczynił, gdyby pan wspomniał o mnie pani Swann, całe życie nie starczyłoby aby panu okazać moją wdzięczność; życie moje należałoby do pana! Ale muszę zwrócić pańską uwagę, że ja nie znam pani Swann i że nigdy jej nie byłem przedstawiony.
Dodałem to przez skrupuł, aby nie wyglądać na człowieka chwalącego się stosunkami z ludźmi których nie zna. Ale wymawiając te słowa, czułem już, że są zbyteczne; od początku mego podziękowania, wygłoszonego z ostudzającym żarem, ujrzałem na twarzy ambasadora wyraz wahania i niechęci, a w jego oczach owo spojrzenie prostopadłe, wąskie i skośne (niby, w perspektywicznym rysunku bryły, oddalająca się linja jednej z powierzchni); spojrzenie, zwracające się do owego niewidzialnego partnera, jakiego mamy w samych sobie w chwili gdy mu mówimy coś, czego interlokutor, osobnik

78