Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

śliwy zbieg okoliczności stworzył we Francji oficera wojsk polskich.
W piersi Wiktora Kuny grzmot strzałów, nadchodzący z ojczystej ziemi, odbijał się gromkiem echem; wyraźnie słyszał wołanie Śląska o pomoc i ratunek, widział oczyma duszy potyczki braci z długoletnim oprawcą i odczuwał dramat, rozgrywający się w kilku dniach sierpniowych między Odrą a Przemszą. Teraz zaś wił się pod zarzutami, jakich nie skąpił żołnierzowi polskiemu zawiedziony w nadziejach, zbiegły z pieleszy ziomek. A wypadało mu z natury rzeczy iść między swoich i nieść im słowo otuchy i moralnego pokrzepienia.
Na swe usprawiedliwienie mógł był im powiedzieć, że chociaż nie poszedł śladem wielu szeregowców, na Śląsku urodzonych, którzy poprostu zbiegli z pod chorągwi Hallerowskiej i czmychnęli albo do powstańców albo do domu, zdziałał może więcej od niejednego, odważniejszego z nich, lubo nie wyłamując się z karbów dyscypliny. Otrzymał krótki urlop i wtedy, w przebraniu, pokusił się cichaczem ze seciną powstańców o atak na rodzinne swe miasteczko: Mysłowice, od strony śląskiej i to tam, gdzie Prusak najmniej się tego spodziewał. Nie udała się jednak wyprawa, gdyż wnet partja ta natknęła się na nadciągające od Katowic nowe zastępy piechoty. Niemniej, położywszy trupem pięciu i raniwszy kilku innych, powstańcy ci wprowadzili w szyki niemieckie dezorientację, z której w innych okolicznościach liczniejsze zastępy powstańców byłyby mogły wybić poważny kapitał, może nawet sprowadzić rejteradę całej załogi Grenzschutzu z Mysłowic.
We dwa dni potem, dnia 22 sierpnia, Wiktor Kuna, już znowu w mundurze stał na czele posterunku granicznego w pobliżu Milowic. Z wieczora jakby był zaawanturował się przez granicę: zaatakowały rozłożonych wzdłuż miedzy i haszczów żołnierzy polskich, silne patrole niemieckie. Natych-