Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

których Lis, tego wieczora zajęty sprawą Kuny, a więc bezwzględny, wyprosił delikatnie za drzwi łokciem. Potem wyniósł żandarmowi na dwór kieliszek gorzałki i zluzował przy jego boku Nawoja, który chyłkiem wślizną się do szopy, rad z tego, że pierwsza ryba pochwyciła przynętę.
Chodziło o to, by całą tę partję, z Gronosky’m na czele nakłonić do wyprawy w jar, gdzie miały ich powitać strzały i granaty ręczne zasadzki. Uplanowano, że po uprzątnięciu pachołków Gronosky’ego Kuna rozprawi się z nim, jak tego zapragnie. Co się tyczy Lisa, lubo za strzelaniną nie przepadał, bolał on, iż skrępowany względami na swoją posesję i przytwierdzony do miejsca, będzie musiał poprzestać na roli widza.
Wszystko szło po myśli Wiktora. Wkrótce dwaj inni żandarmi przyłączyli się do kolegi i, popijając gorzałkę, jaką szafował Lis, czekali na samochód Gronosky’ego, obawiając się, czy nie powrócił do Pszczyny inną drogą.
Obawiał się tego także Nawoj. Lecz pocieszał się.
— Jest między nimi ten wściekły pies, sierżant Krall. Ten jancykryst, co to walił ludzi łańcuchami w skórze, siekał ich po gębie brudnemi miotłami i kopał okutemi butami. On przyniósł dla Grenzschutzu w Radzionkowie grube kable elektryczne do bicia ludzi w więzieniach i kazał im na podwórzu więziennem robić kniebeuge a przytem trzymać nad głową wemborki z wodą i wołać: Nieder mit Polen! Ten Krall walił ludzi w więzieniu co dwie godziny przez całą noc i raz mówił: Den unrasierten Christus kennt ihr schon, wir werden euch aber den rasierten zeigen! (Znacie już niegolonego Chrystusa, my pokażemy wam teraz golonego)... Na, teraz jego ten Chrystus tu przysłał. On stąd nie wyjdzie żyw... Ni jeden nie wyjdzie żyw...