Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Wiktorze, skąd ty się tu wziąłeś? Ty nie masz prawa wstępować na tą ziemię! — uśmiechnęła się, wcale tem bezprawiem niezgorszona. A Wiktor, nastrojony już na nutę łobuzoską, odrzekł, całując ją w rękę.
— Gdybym zawsze pytał się o prawo, nie zaszedłbym z kobietami daleko. Prawda??
— Łobuz z ciebie niepomierny! — zaśmiała się panna Emma, snać ogromnie rada, że był takim, jakim był. — Nic się nie zmieniłeś.
Na to Wiktor uśmiechnął się w duszy ironicznie i pocałował ją w rękę raz jeszcze.
— Ty zaś zmieniłaś się... Jesteś jeszcze ponętniejszą niż dawniej.
Panna Emma zaśmiała się w głos.
— Jesteś niemożliwy! Zaledwie przywitałeś się ze mną... Zachowuj się przykładnie! Przedewszystkiem siadaj! Siadaj tu w fotelu! Będziesz miał ładny widok na park. Możesz zapalić papierosa. Chciałbyś kawy? Będziesz musiał pić herbatę, bo tu panuje angielski obyczaj, i gadać (niedługo!) z bardzo nudną kuzynką księżnej, która zje ci wszystkie grzanki do herbaty, t. zw. toast, i opowie ci wszystko o psiarni księcia i o biegunach księcia Westminsteru. Ja już słyszałam to sto razy. Nie dziwię się, że nie znalazła męża, bo jej podobają się tylko psy. No, i konie. Nie obawiaj się, ja wyzwolę cię wkrótce od jej towarzystwa. Oprócz niej niema w tej chwili nikogo w zamku. Ludzie gdzieś się pochowali i siedzą, jak myszy pod miotłą. Okropne czasy. Sam książę bywa tu rzadko. Mieszka w swem Fuerstensteinie. Notabene rozwodzi się z żoną. Zakochał się... Te dobra dostaną się zapewne już wkrótce jego najstarszemu synowi. A księżna, (którą, jak może wiesz, wypędziła stąd ta okoliczność, że cesarz uważał za stosowne akurat w tym zamku, którego panią jest Angielka, urzą-