Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/510

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A skąd miljony na żołd i przyodziewek powstańca?
— Polska stoi za nami! — rzekł oficer.
Na to Korfanty poruszył się niespokojnie i wrócił do pokoju.
Powoli wszyscy rozchodzili się, kładli spać i ciemności ogarnęły dwór. Lecz snać pod ich przysłoną niepokój płoszył sen, bo skoro około drugiej zachrobotały opony przed gankiem, wnet w oknach zajaśniały światła.
Z samochodu wysiadł przemoczony, błotem obryzgany mężczyzna. Wyjechał on z Opola w tym samym czasie, co kurjer Komisji Międzysojuszniczej do Londynu, i pędził na łeb na szyję, aby przywieźć wiadomość — fatalną.
Gdy po rozmowie z nim Komisarz polski wszedł da pokoju, gdzie oczekiwali go wszyscy, twarz miał poważną, chmurną.
— Jak przewidywaliśmy...Źle! Do Londynu zamiast jednego poszły dwa rozbieżne raporty. Anglik i Włoch pozostali wierni... Niemcom. To znaczy Londyn i Rzym. Wiemy przeto mniej więcej jaka zapadnie uchwała w Radzie Najwyższej.
Cisza zaległa pokój.
Pierwotnie cały G. Śląsk miał być przyłączony do Polski, jak tego domagała się Nemezis dziejowa, jak wołały o to prochy nieprzeliczonych ofiar długiego procesu germanizacyjnego, jak nakazywali z grobu męczennicy śląscy: Chrószcz z Pszowa, wdowa Stawowa z Zawodzia, nauczyciel Jonasz z Ligoty. Lecz polityka angielskich kramarzy w interesie Niemiec skierowała sprawę na wagę niepewności i odwołano się do „woli ludu“. A gdy ten lud stwierdził swą polskość, przeszedłszy ogniowe próby teroru, gdy miała nadejść w bolu i męce zrodzona wiosna wolności, o którą modliła się pokoleń litania, i nadzieją poniesiony Staropolanin mówił z poetą: