Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/426

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy weszła do państwa Koraszewskich, gospodyni domu powitała ją wiadomością:
— Pytał o panią wczoraj ten... tajemniczy komunista. Przyjdzie dziś wieczorem.
Jakieś cudowne przeczucie wstąpiło w ściśnione serce dziewczyny i poprostu nie mogła się doczekać Nawoja.
A tymczasem Wiktor chodził po mrocznej celi niby zwierz zrozpaczony w żelaznej klatce. Bo uświadomił sobie grozę swego położenia.
Postać Waltera zanikła w oddali, ale na pierwszy plan wysunęło się dwóch innych wrogów: Artur Gronosky i — Emma, ta nadzwyczajna intrygantka, którą, odtrącając od siebie, zranił okropnie. Jeśli ona wyzna Gronosky‘emu wszystko, co wie i przypuszcza o śmierci jego kuzyna — był zgubiony. A czyż mógł spodziewać się czego innego ze strony kobiety, tak strasznie obrażonej w swej spóźnionej a szalonej miłości i w swej bezgranicznej dumie i próżności?
Tak, był stracony... Ta wyrafinowana kobieta dała mu sama do zrozumienia, co go czeka, jeśli nie przyjmie od niej wybawienia. A wybawienie to uzależniła od zaprzedania się jej ciałem, od wyrzeczenia się tej ukochanej polskiej dziewczyny. Z szatańską przebiegłością jakiegoś średniowiecznego, renesansowego dyplomaty omotała go, zakuła w kajdany i zawiesiła nad nim sztylet skrytobójczy, a potem w paroksyzmie miłosnym zawołała: kochaj mnie!...
A on odepchnął ją z wielkim gestem. Za to zapłaci życiem...
Cóż oni z nim zrobią? Może już w najbliższą noc skują go w kajdanki, wywiozą w lasy, zamordują lub utopią w Odrze.
Wiktor padł na łóżko i miał wrażenie, że dostał się w położenie takie samo, w jakiem był wówczas, gdy ze skrępowanemi ramionami spo-