Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/325

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dąbrówki. W Dowództwie brali się nad tem za boki. Spodobał im się Cockerell w chlewiku!
Panna Jadwiga nie śmiała się w głos, ale wpatrzona w śniadą twarz opowiadającego, promieniującą rozbłyskami wesołości, stanowiła żywy jego uczuć rezonans. Jedna grała w nich struna.
On zapomniał natychmiast o swej opowieści, bo odbierały mu pamięć wszystkiego wyiskrzone oczy tej rycerskiej dziewczyny, umajonej kwiatami drogich wspomnień, — tej jedynej pod słońcem.
Gdy Matylda popatrzyła na ich twarze, coś szepnęło jej w duszy z zawsze żywą sympatją niewieścią dla kochania a nie bez cichego zgrzytu zazdrości: to jest miłość!... Ta dziewczyna i jej urzeczony giermek złożyli się na parę, skowaną miłością, jaka rozgorzała wśród burzy wspólnych uniesień bitewnych i płonęła na najwyższych progach duszy. Wobec tego gwiezdnego uczucia Matylda odnosiła się z krzywdzącem politowaniem do cichych głębin splatającej ją z Augustynem miłości, która wydawała się jej bladą, anemiczną, chłodną.
— Więc, Bogu dzięki, powstanie skończone szczęśliwie? — rzekła.
— Koniec Zycherki — koniec powstania! Cel osiągnięty. Korfanty odbył długą konferencję z Dowództwem a uprzednio niejedną dyskusję z Komisją w Opolu. Koniec bojów, ale nie koniec naszej Organizacji, w której wszakże zajdą wielkie zmiany.
— Jakie? — wpadła panna Jadwiga i Wiktor musiał poinformować o wszystkiem dwie patrjotki.
Zaczem Matylda „musiała wyjść do kuchni“, czyli zniknąć im z przed oczu.
Gdy zostali sami, milczenie przeszło przez pokój i zabrało echa sprawy publicznej, pamięć ludzi, bojów, wszystkiego. Ukośne promienie słońca różowiły szyby, kładły na parapet okna złote plamy.