Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/290

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z Roździenia i Szopienic Zycherka zwiała po pierwszym strzale.
Wiktor zaprzągł zaraz tych chłopów do szpadli a sam skoczył na chwilę wstecz, pod ścianę ustronnego domku, gdzie widniały sylwetki kobiet.
— Moja panno Jadwigo! — ozwał się żarliwie do stojącej tam między Augustynem a Matyldą dziewczyny. — Jestem zabobonny, jak pani wie, więc proszę, abyście poszli do domu.
— Ja zostanę z wami! — zawołał Widera.
— A czem będziesz się bił? Karabinu dla ciebie niema. To teraz rarytas. Oto idź do telefonu i próbuj dowiedzieć się, co się święci w Katowicach, Bytomiu i gdzieindziej.
Panna Jadwiga spozierała w twarz porucznika z niemym wyrzutem, a miała przytem minkę tak słodko-dziecięcą, że Wiktor, zanurzywszy się w toń jej szklistych, chabrowych źrenic, roześmiał się, oblał jej lica rozmiłowanem spojrzeniem i mówił, żegnając ją uściskiem dłoni:
— Pani mi to wybaczy... Czeka nas tu długa, mozolna robota... Nic-by pani nam tu nie pomogła. Natomiast może pani pomóc Matyldzie w Czerwonym Krzyżu.
Odszedł sprężyście jakby w taniec, chociaż Niemcy poczęli już ostrzeliwać linje tyralierskie, poszukujące na nagim terenie jakiejkolwiek osłony. Snać czuł się w swoim żywiole, gruchotanie maszynówek brzmiało w jego uchu jak znana, skoczna muzyka.
Dziewczyna szła za nim wzrokiem, zazdrościła mu i podziwiała go, aż wreszcie zbudziło ją wołanie Matyldy i Augustyna. Gdy Wiktor legł na ziemi i wplótł się w łańcuch powstańców, oddaliła się, poszła za nimi do tartaku.
W godzinę potem ukazało się tam dwóch lekko-rannych powstańców, których opatrzył felczer. Byli dobrej myśli; ufali, że Niemcy, zamknięci w tej